No dobra - za 6 dni już mnie tutaj nie będzie. Trzeba chyba zacząć się stresować i zabrać się za porządkowanie – przynajmniej myśli.. Jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.. przede wszystkim trzeba się spakować (czytaj zmieścić w plecaku 35l z rzeczami na 4 msce), zaszczepić (właśnie się dowiedziałam, ze na wściekliznę mogę się zaszczepić dopiero jak mnie pogryzą gangi psów i kotów (TAAAK, opisując ulice Bangkoku użyto słowa GANGI psów) – no ale informację te musze jeszcze zweryfikować medycznie), spotkać z przyjaciółmi (coming today, tomorrow i pewnie jeszcze next week), zrobić zakupy, i inne takie…

No dobra – to jak już to sobie napisałam to zaczęłam się stresować. Nie ma to jak uplastycznić niebezpieczeństwo. Na szczęście już mam wizę (do marca w promocji za darmo;)) i bilety (tutaj promocji nie było :( )
a co mnie jeszcze wkurzyło – musiałam wczoraj zrobić przelew do Tajlandii – opłata za podróż na wyspę w pierwszy weekend (czyli już za tydzień lalalala). Za przelew zapłaciłam niemal tyle samo co za wycieczkę. A niby mamy tak rozwinięty światowy system finansowy.
PS.: dziś rozebrałam choinkę – tak żeby mieć pewność, że jej nie zastanę po powrocie;)
czemu wiza ma napisane "used"? :-)
ReplyDeletehehe bo to jedyne zdjecie wizy tajlandzkiej jakie znalazłam w necie:)) ale moja wygląda tak samo ino nie jest used. jeszcze nie:)))
ReplyDelete