Jun 11, 2010

Dzien jak (nie) co dzieñ

Jako, ze wygralam tenisowki (tak tak, hura:D), musialam sie po nie przejechac na prawie drugi koniec miasta. Chcialam to zalatwic w ciagu przerwy na lunch (zawsze mamy 2 godziny), co by szybko i sprawnie wrocic do pracy z tenisowkami..
Niestety zamiast o 14, wrocilam o 15:30 wsciekla i wykoñczona. A to dlatego, ze na uniwerku publicznym znow byly tzw. papabombas, o ktorych juz wczesniej chyba pisalam, ale sie powtorze: to sa bomby, ktore studenci pilnie konstruuja z ziemniakow z ladunkiem wybuchowym w srodku i rzucaja na ulice, a ktore moga nawet zabic. Na uniwerku publicznym papabombas zdarzaja sie raz na jakis czas i nikogo to nie dziwi. Lepiej wtedy nie zblizac sie do uniwerku, a autobusy jezdza dookola. Policja z zewnatrz (nie maja wstepu do srodka) robi co moze, tj. np. leje strumieniami wody, albo nawet nie wiem co, bo chyba niewiele moze:/ A studenci rzucaja papabombas zza bramy, od wewnatrz na ulice. Zwykle ma to podloze polityczne, bowiem uniwerek publiczny jest uznawany za najbardziej rewolucyjny, gdzie studenci nie boja sie mowic, co widza i co mysla, co czasem konczy sie tez niestety dla nich tragicznie.
Wracajac do watku, droga po tenisowki okazala sie trafic w najgorszy moment. Autobusy jezdzili raz na ruski rok, jak juz jakis przyjechal, to sie szpilki nie dalo wcisnac, a do tego upal byl niesamowity. Jak przejezdzalam obok tego uniwerku, to widzialam zza okna mega kleby dymu na pol ulicy i policjantow (a moze zandarmow?), w kazdym razie opatuloncych jak zolwie ninja, calych zakamuflowanych i biegnacych w strone uniwerku. Ja nie slyszalam, ale kolega, ktory byl tam blisko akurat, mowil, ze slyszal strzaly. Ponoc tak "goraco" na Univalle juz dawno nie bylo.
Potem, w drodze powrotnej autobus juz jechal super dookola, oczywicie jak juz sie jakis znalazl po pol godzinie czekania.. Tak czy inaczej wrocilam na uniwerek wykonczona, no ale z tenisowkami! :P
Dla uspokojenia, jak juz wracalam do domu wszystko bylo w normie:)

No comments:

Post a Comment