Zacznijmy od mieszkania jako takiego. No wiec na przyklad w naszym nowym mieszkaniu, co by nie bylo tak goraco latem (ha ha), nad kazdymi drzwiami w mieszkaniu (wlaczajac drzwi DO mieszkania!!), jest dziura. Dziura na szerokosc drzwi i tak na 20 cm w gore. Bez niczego, bez szyby, bez kratki, ot tak, dziura.
Ma to niestety swoje wady, a przede wszystkim ta, ze wszedzie slychac doslownie wszystko! Nie tylko w calym mieszkaniu slychac kazdy szelest, ale tez slychac kazdy telefon w innym mieszkaniu, a rozmowy na korytarzu slychac jak we wlasnym mieszkaniu (na poczatku czasem sie balam, ze ktos nam w mieskaniu chodzi haha). No a druga wada jest to, ze bardzo latwo dostac sie do takiego mieszkania, ale tutaj na szczescie problem rozwiazuje organizacja budynku i osiedla, bowiem kazdy unidad (czyli takie osiedle zamkniete) jest wlasnie zamkniete.
Oznacza to, ze jest otoczone murem i przy kazdym wejsciu jest budka, w ktorej siedzi sobie pan portier i za kazdym razem to on otwiera drzwi kazdej osobie, ktora wchodzi i wychodzi, bez wzgledu na to czy jest to mieszkaniec czy nie. I tak jest w calym Cali, przynajmniej w tych nienajgorszych dzielnicach;) Nikt nie ma klucza, ani zadnego kodu do domu, zawsze to pan portier otwiera i pilnuje wszystkiego. Ha, co lepsze, zawsze kiedy ktos przychodzi, pan portier dzwoni do mieszkania z pytaniem czy dana osobe wpuscic. Nawet jak przyszla do nas ostatnio wlascicielka mieszkania, portier zapytal sie czy ja wpuscic hehe chwile sie wahalysmy, ale niech jej bedzie :P
Wracajac do mieszkania, poza tym w kazdym mieszkaniu jest oddzielne pomieszczenie, w ktorym zaklada sie, ze bedzie mieszkac gosposia/sluzaca. Zwykle takie pomieszczenie jest bardzo malutkie, ledwo miesci sie jakies lozko, i ma oddzielna lazienke. W naszym mieszkaniu tez takie pomieszczenie jest, z tym, ze jesli nie ma gosposi, to uzywa sie go jako pomieszczenie gospodarcze, tzn, trzymamy tam deske do prasowania, mopa i takie tam;)
Zwykle mieszkania buduje sie tak, zeby byly przynajmniej 2 okna na przeciwko siebie, co by byl przewiew. Jak jest duzy wiatr, to naprawde robi sie przeciag, bo zwykle wszystkie okna mamy otwarte:)
O transporcie bedzie w innym poscie, jak zrobie zdjecia.
Natomiast wracajac do tematu ochrony, na ulicy czesto stoja zandarmi z bronia. Najczesciej stoja po dwoch. Na kazdym przystanku autobusowym stoi dwoch, takich na stale;) Poza tym stoja przy centrach handlowych, przy szkolach, na trasach, na uniwersytetach. U mnie na uniwerku tez przy wejsciu zawsze ktos stoi, ale tylko raz sie mnie pytali co ja tu robie i chcieli zebym sie wylegitymowala;) Natomiast na uniwerku Magdy kazdej osobie, ktora wchodzi pan zandarm przeszukuje plecak czy torbe. Przynajmniej w teorii. W praktyce jest to strasznie smieszne, bo oni tylko dodytaja lekko tych toreb i ruszaja glowami, udajac ze patrza. Ale nikt sie tym zupelnie nie przejmuje.
Podobnie jest w klubach , gdzie rowniez jeden pan z drugim panem sprawdzaja co sie ma w torebkach. Co jednak dziwniejsze, w kinie jest to samo, przed wejsciem do sali, sprawdzaja co sie wnosi.
Detale uniwerkowe, ktore zrobily na mnie najwieksze wrazenie, to przede wszystkim sam wyglad zewnetrzny nazwijmy to. Palmy, niesamowite kwiaty, drzewa mangowe (!), baseny na uniwerku, oczywiscie odkryte (niestety na moim nie), i to, ze wlasciwie nie ma granicy pomiedzy tzw. dworem a srodkiem. Czasem sie jest w srodku, czasem na zewnatrz, a czasem nie wiadomo, bo jest dach, ale nie ma scian, tylko kolumny.. Juz sie do tego przyzwyczailam, ale wlasciwie to jest niesamowite. Codziennie jemy na swiezym powietrzu, pod parasolkami, z zoltymi ptaszkami na drzewach hehe i jakos wczesniej nie pomyslalam, ze u nas w Polsce to wlasciwie niemozliwe.. Poza tym u nas na uniwerku sprzedaja przepyyyyszne salatki owocowe, albo wybrane owoce z lodami, owoce maja zwykle: mango, melon, banan, ananas, papaja, jablko, lulo, truskawki.. Spora salatka kosztuje 3 500 czyli jakies 5 zlotych.
Poza tym w kazdej lazience jest elektryczny suszacz do rak, kazda sala ma wbudowany wyswietlacz a kazdy stolik profesorski w kazdej sali ma wbudowany komputer!
O tym co mozna robic w czasie przerw na uniwerku tez bedzie inny post, bo to dlugi temat:)
Jesli chodzi o zakupy, to przed kazdym supermarketem oczywiscie stoi ochrona. W sklepie generalnie jest bardzo duzo roznych pan glownie, ktore zachecaja i proponuja najrozniejsze rzeczy. Przy kazdej kasie jest jakas mloda osoba, ktora nam pakuje zakupy w siatki i zawsze zawiazuja je na koncu w ten sam charakterystyczny sposob, ze potem ich nosic nie mozna. Kiedy przychodze z wieksza wlasna torebka i chce do niej rzeczy spakowac, to zwykle wzbudzam zdziwienie.. Przy wyjsciu pan ochroniach zwykle prosi o rachunek i sprawdza, czy zgadza sie ze stanem faktycznym zakupow. Aczkolwiek tutaj musze powiedziec, ze mnie rzadko o to prosza. Natomiast kiedy juz prosza, to potem ladnie stempluja rachunek, zeby bylo wiadomo ze sprawdzone. Na te rzeczy natomiast, ktore sie ma poza siatka, np. butelke wody, chipsy czy generalnie cos co sie ma w reku, naklejaja mala czerwona karteczke "PAGADO", czyli ZAPLACONE. Smieszny zwyczaj ;)
Aha, wracajac do tematu zamieszkania, w tych lepszych dzielnicach zwykle na kazdej albo na co ktorejs ulicy jest pan, ktory jest odpowiedzialny za bezpieczenstwo na danej ulicy. Pan taki wyposazony jest w dwie rzeczy: rower i palke. I czasem krzeselko:) I tak robi sobie rundki wzdluz ulicy wte i we wte i patrzy co sie dzieje. Na naszej niestety takiego pana brak:/
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment